payssauvage payssauvage
3556
BLOG

Moralnie wzmożeni ws. posła Piotrowicza

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 234

"Od 1967 członek Związku Młodzieży Socjalistycznej, usunięty w 1968 za uczestnictwo w wydarzeniach marcowych. Od 1969 ponownie w ZMS, pełnił funkcję wiceprzewodniczącego koła związku na UW. Od 1971 do 1979 należał do Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. W styczniu 1974 został członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Od 1972 do 1982 był głównym specjalistą w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. Od 1979 do 1981 był członkiem egzekutywy oddziałowej organizacji partyjnej. W kwietniu 1982 został dyrektorem ds. studiów i analiz w Konsultacyjnej Radzie Gospodarczej kierowanej przez profesora Czesława Bobrowskiego. Od 1987 do 1989 był sekretarzem generalnym tej rady. Od lipca 1989 do stycznia 1990 pełnił funkcję członka Komitetu Centralnego PZPR, a od lipca do września 1989 był sekretarzem KC." (Wikipedia) Czyj to życiorys? A czyjby, jeżeli nie prominentnego funkcjonariusza Platformy Obywatelskiej, byłego towarzysza Marcina Święcickiego? Jak widzimy, były towarzysz Marcin Święcicki w hierarchii partyjnej zaszedł najwyżej jak się tylko da, ponieważ był sekretarzem KC PZPR. Kto wie? Może nawet zostałby "pierwszym", gdyby nie to, że sztandar trzeba było wyprowadzić. Dobra wiadomość jest taka, że wyprowadzenie sztandaru nie przeszkodziło Święcickiemu w karierze. Był posłem z ramienia Unii Demokratycznej, prezydentem Warszawy z ramienia Unii Wolności, potem machnął rękę na tę bezsensowną Unię Wolności, wstąpił do Platformy Obywatelskiej, z ramienia której jest dzisiaj posłem i z ław sejmowych krzyczy: "Precz z komuną!" Gdybym był złośliwy, to bym napisał, że to jest trochę tak, jakby kumpel Adama Michnika, Daniel Cohn-Bendit krzyczał: "Precz z pedofilią!", ale złośliwy nie jestem, więc tak nie napiszę. Przypominam ten życiorys niegdysiejszego towarzysza Święcickiego, ponieważ posłowi PiS, Stanisławowi Piotrowiczowi, co chwila przypomina się, że w latach 80. był prokuratorem i co ciekawe czynią to ludzie, którzy na co dzień reagują alergiczne na "grzebanie w życiorysach". Piotrowiczowi wypomina się, że w latach stanu wojennego (wprowadzonego przez "człowieka honoru", by ratować Polskę przed sowiecką interwencją - jak przez lata klarowali nam "ludzie na pewnym poziomie" z okolic ulicy Czerskiej) oskarżał jakoby członków opozycji, w czym między innymi celuje telewizja z ulicy Wiertniczej, założona przez faceta, którego "Goebbels stanu wojennego" osobiście polecał nieboszczykowi Kiszczakowi, jako speca od propagandy. Ja oczywiście nie jestem fanem prokuratorów oskarżających w czasie stanu wojennego, natomiast jestem dziwnie spokojny, że gdyby poseł Piotrowicz nagle zaczął krytykować zmiany legislacyjne dot. Trybunału Konstytucyjnego, zaczął wychwalać Rzeplińskiego i jeszcze na dodatek zasilił szeregi Nowoczesnej, to natychmiast awansowałby do ludzi grona "ludzi mądrych, przyzwoitych i na pewnym poziomie". Wówczas w stanie wojennym mógłby nie tylko opozycjonistów oskarżać, ale nawet mógłby być esbekiem, który tychże opozycjonistów osobiście pałował. W końcu już wkrótce "mądrzy i przyzwoici" "obrońcy demokracji" będą protestować przeciwko "dewastacji" Polski ręką w rękę z płk Mazgułą, który niedawno bronił przywilejów esbeków, a stan wojenny nazwał wydarzeniem, w czasie którego "dochowano kultury". Bowiem największym grzechem Stanisława Piotrowicza nie jest to, że w PRL był prokuratorem. To moralnie wzmożeni "obrońcy demokracji" łatwo by mu wybaczyli. Rzecz w tym, że Piotrowicz firmuje zmiany legislacyjne dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, a tego ci, którzy chcą, żeby "było tak, jak było" (w czym miało pomóc obsadzenie TK zawczasu swoimi ludźmi) nie wybaczą mu nigdy.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka