payssauvage payssauvage
3561
BLOG

Jak "czarnoskóry" dziennikarz Wyborczej wybrał się na Marsz Niepodległości

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 78
No, proszę - okazuje się, że gwardia umiera, zwalnia pracowników, tnie koszty, sprzedaje siedzibę w Łodzi ale - się nie poddaje. To oczywiście doskonała wiadomość, bo cóż cenić w naszych zepsutych czasach, jeżeli nie pryncypialność i oddanie sprawie. Mając to wszystko na uwadze, bez większego zdziwienia przyjąłem wiadomość, że spalenie ukraińskiej flagi na Marszu Niepodległości nie było jedyną prowokacją, jaka wówczas miała miejsce. Oczywiście, z prowokacjami teraz jest trochę trudniej, niż wówczas kiedy siły światłości i postępu miały w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych swojego człowieka i to na samym szczycie. Wtedy to ho, ho! Gdy szefem MSW był groteskowy potomek noblisty, którego rocznicę śmierci niedawno obchodziliśmy, można było sobie pozwolić na dużo więcej. A to poprzebierało się stróży prawa w kominiarki i kazało im prowokować uczestników marszu, a to puściło z dymem budkę przy ambasadzie sąsiedniego mocarstwa, prowokując tym samym konflikt dyplomatyczny. Te złote czasy niestety odeszły w przeszłość i teraz trzeba się posiłkować chałupnictwem. No, ale co to dla ludzi zdeterminowanych i ideowych - dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Oto czytam, że niejaki Jacek Hugo-Bader z "Gazety Wyborczej", dziennikarz podobnież "śledczy" wysmarował sobie fizys jakimś czarnym świństwem (chyba pastą do butów) i udając Murzyna pofatygował się na Marsz Niepodległości, by następnie swoimi przeżyciami podzielić się z czytelnikami. A były to - jak łatwo się domyślić - przeżycia traumatyczne. "Przede mną przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którym towarzyszyło zdziwienie: „Matko, czarnuch przyszedł”. Nawet jak tego nie wypowiadali, czułem to. To był jeden z najmniej przyjemnych dni w moim życiu – zwierzył się Hugo-Bader stacji Solorza. Ale nawet nie to, że uczestnicy milczeli nienawistnie (i tak samo patrzeli) było najgorsze. Gorzej, że pan Jacek (jak sam twierdzi) miał spotkać się z wyzwiskami, przepychankami itd. Z drugiej strony dziennikarz przyznał, że w pewnym momencie pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy stanęli w jego obronie, a inna osoba z biało-czerwoną opaską ze znakiem Polski Walczącej podobno go przepraszała, dodając, że „u nas nie wszyscy tacy”. Jakiś Thomas Orchowski opublikował zaś na Twitterze zdjęcie, na którym dwóch mężczyzn wydaje się krzyczeć na czarnoskórego, a zaraz obok drugie, z którego wynika, że to nie Murzyn tylko Hugo-Bader z głupią miną, wysmarowany czymś czarnym. Całość podpisana jest: "To Jacka Hugo-Badera zwyzywali na Marszu Niepodległości. Już widzę oburzenie prawicy, że prowokacja Gazety Wyborczej". Mnie w związku z tym zdarzeniem nasunęły się dwie refleksje, ale żadna nawet nie graniczy z oburzeniem. Pierwsza jest taka, że skoro Hugo-Bader mógł się przebrać za Murzyna, to ci, którzy na niego nakrzyczeli też mogli być nasłani, no bo przecież taka prowokacja nie mogła nie odnieść zamierzonego efektu, skoro zainwestowano w tubkę pasty do butów i wysmarowano nią dziennikarza "śledczego". Czasy są ciężkie, z pustego i Soros nie naleje, więc trzeba się liczyć z każdym groszem - nie można sobie pozwolić na prowokacje, które spełzną na niczym, to chyba jasne. Druga refleksja jest taka, że pan Orchowski, sądząc po imieniu, cudzoziemiec powinien chyba popracować nad polszczyzną, bo jeżeli to, co zrobił dziennikarz z Czerskiej nie jest prowokacją, to ja nie wiem, co nią jest i wcale się nie dziwię tym, którzy się oburzą. No, chyba, że pan Jacek tak chodzi na co dzień i zamiast pastą do butów smarować obuwie, smaruje nią twarz. Bądź, co bądź, po dziennikarzach Wyborczej można się spodziewać wszystkiego. Szczerze mówiąc, tak jak wspomniałem, mnie takie wygłupy, jak zachowanie Hugo-Badera nie oburzają, tylko śmieszą i prawdę mówiąc coraz bardziej nudzą, uważam bowiem, że siły światłości i postępu naprawdę mogłyby się trochę bardziej postarać. Jeżeli na następny Marsz Niepodległości przyjdzie Adam Michnik przebrany za zakonnicę w ciąży, a z drugiej strony nadjedzie Komorowski i przejedzie Michnika na pasach (oczywiście winę zwali się na "polskich nacjonalistów"), to będzie o czym mówić. Na razie jest nudno, sztampowo i powtarzalnie.
payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka