payssauvage payssauvage
5971
BLOG

Jak profesor Balcerowicz buczał w filharmonii, czyli histeria jednego listu

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 93

Może nie wszyscy odnotowali to zdarzenie, więc przypomnę, że 30 sierpnia b. r., na ostatnim koncercie, jaki odbywał się w Filharmonii Narodowej w ramach festiwalu „Chopin i jego Europa”, doszło do niemiłego incydentu. Oto w pewnym momencie na scenie pojawiła się wiceminister kultury, Wanda Zwinogrodzka, aby odczytać list ministra Glińskiego, jednak miała z tym niejakie problemy, ponieważ widownia zaczęła buczeć. Dokładnie, to zaczęła buczeć połowa obecnych, druga zaś połowa - w reakcji na zachowanie pierwszej - zaczęła bić brawo. Jednym z buczących był profesor Piotr Balcerowicz, orientalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Wczoraj w „Gazecie Wyborczej” ukazał się jego artykuł, w którym Balcerowicz tłumaczył dlaczego buczał i dlaczego każdy kulturalny i bywały w świecie człowiek powinien buczeć w filharmonii, jeżeli przyjdzie mu na to ochota. Poniżej zamieszczam link do artykułu, żeby każdy mógł się z nim zapoznać, jeżeli będzie miał ochotę. 

Generalnie, pan profesor Balcerowicz nie ma sobie nic do zarzucenia i tłumaczy, że buczenie w filharmonii jest rzeczą ogólnie przyjętą. Jeżeli zaś ktoś tego nie wie, to jest skończonym bałwanem, który w ogóle nie powinien się wypowiadać. Ja przyznam szczerze, że nie jestem stałym bywalcem filharmonii „od Nowego Jorku po Tokio”, czym chwali się Balcerowicz, więc trudno mi jest wypowiadać się autorytatywnie w tej kwestii i wierzę panu orientaliście na słowo. W tej sytuacji pozostaje mi tylko cieszyć się z faktu, że praktyką powszechnie przyjętą po filharmoniach świata nie jest to, co swego czasu zrobił niejaki Krzysztof Skiba, który zresztą teraz regularnie gości na małym ekranie, jako współprowadzący program „W tyle wizji” (to, jak rozumiem, w imię chwalebnego pluralizmu). Otóż, jak pamiętamy, podczas jednego z koncertów, pan Krzysztof Skiba wyszedł na scenę, odwrócił się, ściągnął spodnie i pokazał publiczności swoją anatomię, a konkretnie to miejsce gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że na widowni obecny był ówczesny premier Jerzy Buzek wraz ze swą małżonką Ludgardą. I to między innymi państwu Buzkom artysta scen polskich Skiba zaświecił w oczy bladością swojej sempiterny. Jak rozumiem, takie praktyki nie są na szczęście w filharmoniach ogólnie przyjęte, bo pewnie jakby były, to Balcerowicz ani chwili nie zawahałby się przed powtórzeniem gestu Skiby i nie tylko nie widziałby w tym niczego zdrożnego, ale jeszcze by się mądrzył, że kto nie pokazuje, ten cham bez kultury.

Zresztą już mniejsza z tym, bo ciekawsza jest przyczyna histerycznej reakcji Balcerowicza i jemu podobnych, którzy wybuczeli minister Zwinogrodzką. Otóż tą przyczyną jest treść listu, w którym minister Gliński pisze o tym, że muzyka Chopina jest nośnikiem wartości narodowych, i że te właśnie wartości są bliskie obecnemu rządowi. Niby nic wielkiego – ot oficjalny list, jakich tysiące, a mimo to wywołał dziką histerię lepszego towarzystwa. Zdaniem Balcerowicza, to wszytko bowiem bzdura - jakie tam znowu wartości narodowe?

"Publiczność nie wytrzymała, w momencie kiedy minister kultury w odczytywanym liście przekonywał, że muzyka i sztuka są nośnikiem wartości narodowych, Chopin zaś w swojej muzyce prezentował te właśnie wartości narodowe, które są także priorytetem rządu. Nic bardziej mylnego. Chopin nie pisał polityki, lecz muzykę. Prawdziwa sztuka i muzyka nie są ani nie mogą być nośnikiem wartości narodowych z bardzo wielu powodów. Muzyki Chopina czy Lutosławskiego nie słucha się od Japonii po Kanadę dlatego, że traktuje się ją tam jako nośnik narodowych wartości polskich, którym hołduje PiS, a symfonii Ludwiga Beethovena czy Gustava Mahlera nie ceni się w Polsce dlatego, że są one nośnikiem narodowych wartości niemieckich czy austriackich" - wymądrza się Balcerowicz. I oczywiście ma rację, jak we wszystkim co mówi. Co prawda taki np. Fryderyk Chopin w 1828 roku skomponował „Wielką fantazję na tematy polskie”, którą wydał pięć lat później we Francji, jako "Fantasie sur des Airs Nationaux Polonais", czyli „Fantazję na temat pieśni narodowych polskich”. Wychodzi więc na to, że nasz kompozytor uważał, iż muzyka jak najbardziej może być nośnikiem pierwiastków narodowych, no ale to pewnie tylko dlatego, że był skończonym durniem, który nie czytał uczonych wywodów orientalisty Balcerowicza. Pewnym usprawiedliwieniem dla Chopina jest  oczywiście fakt, że Balcerowicz urodził się 120 lat po jego śmierci, a w czasach kompozytora utytułowani abderyci, potrafiący jedynie pasożytować na publicznym groszu nie byli chyba jeszcze zbyt liczni. Zresztą nie lepszy od Chopina był na przykład Karol Szymanowski, który coś tam opowiadał, że „Charakter narodowy kompozytora nie polega na cytatach folkloru, czego najwspanialszym przykładem jest twórczość Chopina." Znowu - jaki „charakter narodowy”, przecież Balcerowicz tłumaczy, jak krowie na rowie, że muzyka i szerzej – sztuka są uniwersalne.

A tak w ogóle, to orientalista (przynajmniej w swojej opinii) ma prawo sobie buczeć, kiedy chce i gdzie chce, bo jego przodkowie byli represjonowani. "Ponadto, w imię tej kultury, którą instrumentalizują i zawłaszczają aktualni "obrońcy wartości narodowych", zginęli w walkach o niepodległość z rąk niemieckich moi pradziadkowie pod koniec I wojny światowej, członkowie mojej rodziny byli torturowani i więzieni przez gestapo, a obaj moi dziadkowie po nadejściu Armii Czerwonej zostali wywiezieni na Sybir i tam zamordowani." "Daje mi to więc" - pisze dalej Balcerowicz - "moralne prawo powiedzieć takim osobom jak panowie Gowin i Pospieszalski: ręce precz od kultury, bo nie tylko do was ona należy." Już mniejsza z tym co ma tutaj do rzeczy Gowin (Jan Pospieszalski faktycznie skrytykował buczących), którego Balcerowicz chyba pomylił z prof. Glińskim, bo ważniejsza jest ta martyrologia przodków, która wedle Balcerowicza daję mu jakieś prawa moralne. Problem w tym, że to przecież nie Balcerowicz był torturowany przez Niemców, czy wywieziony na Sybir przez Armię Czerwoną, więc może zamiast zasłaniać się cierpieniami przodków, niech raczej mówi o sobie i swoje prawo moralne wywodzi z własnych zasług, bo póki co, to wstawił się jedynie tym, że buczał w filharmonii. A nie, przepraszam, on jeszcze zrobił sobie wspólne zdjęcie z Jaserem Arafatem. Swoją drogą zastanawiam się jak przodkowie orientalisty przyjęliby fakt że ich potomek publikuje swoje wywody w gazecie człowieka, którego ojciec był członkiem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (podejrzewam, że w życiu nie tylko nie powiedział, ale nawet nie pomyślał złego słowa na temat Armii Czerwonej) i został skazany za zdradę państwa polskiego. Albo co by na przykład powiedzieli na takie wywody samego Balcerowicza: 

"Przyznam, że pojęcie patriotyzmu jest mi obce.(Przypominam – to mówi facet, który chwali się, że jego przodkowie „zginęli w walkach o niepodległość z rąk niemieckich”, z czego on sam wywodzi jakieś „prawa moralne”.) Myślę, że we współczesnym świecie jest ono bezwartościowe. Co więcej, uważam je za szkodliwe, bo granica między patriotyzmem a nacjonalizmem jest niezwykle płynna. Wolałbym je zastąpić pojęciem „obywatelskości” lub „odpowiedzialności”. Myślę, że osoba, która odpowiedzialnie podchodzi do swojego miejsca w świecie może zdziałać dużo więcej niż ta, która mieni się patriotą".[1]

Albo na takie: "Tego typu postawy Polaków, którzy ksenofobizm antysemicki zastąpili antyislamskim, kończą się holocaustem (…) Unia Europejska za antyimigrancką retorykę nowego rządu polskiego powinna nałożyć na Polskę sankcje jak na Austrię kiedyś za czasów Haidera (…). Islam nie ma nic wspólnego z terrorem. Multikulti się sprawdza." (to powiedział po atakach terrorystycznych w Paryżu z listopada 2015r.) [2]

Na koniec krótkie pytanie: wiecie Państwo, czym są „biegacze pustynne”? Jeżeli kiedykolwiek oglądaliście jakiś western, to wiecie (choć może nie znacie nazwy). Otóż to są te krzaki, które wiatr wyrywa z ziemi i pędzi w tumanie kurzu po pustyniach Ameryki Północnej. Tak mi się skojarzyło z panem prof. Balcerowiczem…


http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,20644399,czemu-buczalem-w-filharmonii.html

 

-----

 

[1], [2]
http://m.fronda.pl/a/prof-piotr-balcerowicz-chce-by-ue-nalozyla-kare-na-rzad-pis,60471.html.

 

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka