payssauvage payssauvage
2677
BLOG

Włodzimierz Ilicz Petru, czyli rewolucja urojona

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 16

Zacznę trochę nietypowo, bo od Dominiki Wielowieyskiej. Wzięła ona w obronę swojego szefa, Jarosława Kurskiego, którego Paweł Lisicki z Tygodnika "Do Rzeczy" skrytykował za nazwanie wyborów z 4 czerwca 1989 r. "wolnymi". Jak wykazała Wielowieyska – Lisicki nie miał racji. "Myślę, że Paweł Lisicki nie do końca zdaje sobie sprawę, że te wybory mają wymiar wielkiej wolności. Polacy opowiedzieli się przeciw komunizmowi i PZPR, a za wolnością. Taki jest wymiar tych wyborów" - mówiła Wielowieyska w TOK FM, czym niezwykle mnie udelektowała. Ja bowiem wprost uwielbiam te talmudyczne wywody inteligentów czerskich.

Nie ma znaczenia, że 65 procent miejsc w Sejmie kontraktowym  było zagwarantowane dla PZPR i jej przybudówek, a cały sens tych wyborów sprowadzał się do tego, żeby zapewnić komunistom pełnię władzy, przy jednoczesnym podzieleniu się ze stroną solidarnościową odpowiedzialnością za koszty społeczne niezbędnych reform gospodarczych. To wszystko jest nieważne, bo - wicie, rozumicie, towarzysze - wybory 4 czerwca były "wolne", gdyż ludzie chcieli wolności. To trochę tak, jakby twierdzić, że ludzie w więzieniu są wolni, bo "opowiadają się za wolnością", a jakieś tam mury, czy kraty w oknach to tylko szczegół pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia. Wiadomo bowiem, że nie jest ważna obiektywna rzeczywistość, ale ludzkie pragnienia. Jeżeli łysy "opowiada się" za bujna czupryną, to automatycznie ma na głowie włosów las;  jeżeli gruby chce być chudy to szast-prast, bez żadnych diet  ma szczupłą i wysportowana sylwetkę; jeżeli dureń chce być mądry, to nie musi wcale nad sobą pracować, wystarczy, że kupi "Wyborcza" i już jest inteligentem czerskim.

I tak oto doszliśmy do Ryszarda Petru, dla którego branie własnych urojeń za rzeczywistość "to nie jest żadne nihil novi", jakby powiedział jeden z bohaterów Barei. Cóż bowiem z tego, że bezrobocie spada, prognozy wzrostu gospodarczego rosną (między innymi w związku z programem 500+), a międzynarodowa pozycja Polski się umacnia (co ciekawe, nawet do Niemców zaczyna to powoli docierać). Dla nowoczesnego Ryska ma to takie samo znaczenie, jak to, że Konstytucja 3 maja już nie obowiązuje, zamach majowy odbył się w 1926 r., a do stajenki przyszło trzech króli, a nie sześciu. Furda tam fakty, Rychu swoje wie -  gospodarka się wali, społeczeństwo się kłóci, a na arenie międzynarodowej, panie, same porażki. Nie dziwne więc, że Ricardo Moderno stwierdził w TVN 24, iż "być może będzie potrzebna w pozytywnym tego słowa znaczeniu rewolucja, żeby obalić rządy "dobrej zmiany", które nas prowadzą do katastrofy". Swoją drogą timing Rycha jest bezbłędny: oto jasnogród dwoi się i troi, żeby wytłumaczyć nam, iż Jarosław Kaczyński znowu "podzielił" Polaków mówiąc o rebelii skierowanej przeciwko obecnej ekipie rządzącej, a tu wychodzi Rysiek i zaczyna gadać o „rewolucji” i "obalaniu rządu", czym potwierdza, że Kaczyński miał stuprocentową rację.

No dobrze, ale skoro już wiemy, że czeka nas rewolucja, to dobrze by było wiedzieć, kto stanie na jej czele. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że na wodzem rewolucji zostanie Ryszard Petru, który będzie takim nowoczesnym Leninem i w związku z tym już teraz powinien zmienić imię na "Włodzimierz" i dodać sobie otieczestwo "Ilicz". Co prawda, Petru do Lenina za cholerę nie jest podobny, ale jakby się ogolił na łyso i zapuścił brodę oraz wąsy, to może jakoś ujdzie w tłumie. Skoro już wiemy, kto będzie wodzem, to dobrze by było wiedzieć, kto będzie wodza lewą i prawą ręką, czyli nowym Dzierżyńskim i Trockim. Jeżeli chodzi o Dzierżyńskiego, to osobiście obstawiałbym Kamilę Gasiuk-Pihowicz, która nie tylko jest podobna z twarzy do żelaznego Feliksa (zwłaszcza, jakby jej dokleić zarost  i zaczesać włosy do tyłu), ale też dorównuje mu rewolucyjnym zapałem i błyskiem szaleństwa w oku. Z kolei nowym Trockim mógłby być Mateusz Kijowski, bo tutaj również można się dopatrzeć fizycznego podobieństwa.

Tak więc ta trójka stanie na czele zrewoltowanych mas kodziarskich i w zwycięskim pochodzie poprowadzi je na Pałac Zimowy. No tak, ale co będzie tym polskim Pałacem Zimowym? Otóż możliwości do wyboru jest wiele, jeżeli mogę coś sugerować, to proponowałbym szpital w Tworkach. Przeprowadziwszy zwycięski szturm na ten budynek, Petru i towarzysze mogliby się zabarykadować w środku i wydawać stamtąd odezwy oraz dekrety: o reformie rolnej, elektryfikacji i nacjonalizacji przemysłu, oczekując na odsiecz pod postacią Fransa Timmermansa, idącego na czele zastępów imigrantów-ubogacaczy kulturowych. A nawet jakby się nie doczekali i odsiecz by nie nadeszła, to przynajmniej wódz urojonej rewolucji i jego akolici wreszcie znaleźliby się na swoim miejscu.

 

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka