payssauvage payssauvage
3954
BLOG

Dlaczego autorytety nie bronią Clintona przed Jarosławem Kaczyńskim?

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 91

Powiem szczerze, że jestem oburzony. Oburzony i zniesmaczony. Jestem oburzony, zniesmaczony i zszokowany brakiem reakcji autorytetów moralnych na to, w jaki sposób Jarosław Kaczyński potraktował Billa Clintona. 

Jak wszyscy wiemy Bill Clinton, mąż stanu i mąż Hillary, pełen (podobnie jak jego połowica) cnót i mądrości wszelakich, a przy tym od zawsze znany z troski o los Polski, Węgier i innych krajów Bliskiego Wschodu („A może Dalekiego…? Gdzie ta cała Polska leży, wie ktoś? A zresztą, mniejsza z tym…”), pochylił się ostatnio nad trudnym losem Polaków i Madziarów jęczących pod okrutnym jarzmem (odpowiednio) kaczyzmu i orbanizmu.  "Polska i Węgry uznały, że z demokracją jest za dużo kłopotu i chcą przywództwa w stylu Putina" - powiedział w zeszły piątek były prezydent USA. A przecież – mówił Clinton – odzyskanie wolności po ’89 r. kraje te zawdzięczają Stanom Zjednoczonym.

Pan były prezydent USA ma oczywiście rację (jak we wszystkim, co mówi), ale nie rozumiem dlaczego tak pomniejsza rolę USA w dziejach Polski i Węgier (oraz całej Europy Środkowej). Wszak nasz kraj i cały region zawdzięczają ojczyźnie pana Clintona nie tylko wolność, po 89 r., ale i 45-letni okres niesłychanego rozwoju cywilizacyjnego i skokowego wręcz wzrostu dobrobytu przed 89 r. To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby jeden z poprzedników Billa Clintona, a zarazem serdeczny przyjaciel Polski, Franklin Delano Roosevelt nie oddał w Jałcie naszego kraju w dobre ręce największego demokraty wszechczasów, Józefa Stalina, nazywanego podówczas w prasie amerykańskiej „uncle Joe” (wujek Ziutek). Ja rozumiem, że Clinton, człek skromny i nauczony przestawać na male, o tym wszystkim nie mówi, no ale my chyba powinniśmy. Nieprzypominanie o dokonaniach Roosevelta byłoby wszak aktem czarnej niewdzięczności wobec naszych zamorskich przyjaciół.

Po słowach Clintona Jarosław Kaczyński nie tylko nie ustąpił ze wszystkich stanowisk, nie rozwiązał PiS-u i nie przekazał władzę Ryszardowi Petru i Grzegorzowi Schetynie – mimo, że przecież tak na jego miejscu postąpiłby każdy odpowiedzialny polityk – , ale na dodatek powiedział: "Jeżeli ktoś twierdzi, że dzisiaj w Polsce nie ma demokracji, to znaczy, że jest w stanie, który by trzeba zbadać metodami medycznymi." Dla każdego człowieka „na pewnym poziomie" jest oczywiste, że prezes PiS, sugerując Clintonowi i jemu podobnym, wizytę u specjalisty ośmieszył nas na arenie międzynarodowej, doprowadził do izolacji Polski i zrujnował nasze stosunki dyplomatyczne ze Stanami Zjednoczonymi. 

Sądziłem tedy, że wywoła to natychmiastową reakcję autorytetów moralnych. Było dla mnie najzupełniej oczywiste, że zostanie napisany list otwarty w obronie Billa Clintona (tak, jak w 2011 r.  w obronie Angeli Merkel), pod którym podpiszą się wszyscy byli prezydenci i premierzy oraz Ministrowie Spraw Zagranicznych, Wewnętrznych, Rolnictwa, Leśnictwa i Budownictwa. List ten, opatrzony dodatkowo kontrasygnatą kierownika sklepu GS „Samopomoc Chłopska” z miejscowości Ryczywół w powiecie obornickim oraz okrągłą pieczęcią WSI zostałby następnie uroczyście  złożony w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie.

Dodatkowo, nie ulegało dla mnie wątpliwości, że wszystkie autorytety moralne pójdą wzorem Władysława Frasyniuka, który kiedyś występował w TVN 24 z kartką, na której miał napisane: „Jestem gorszego sortu” i zaczną paradować z kartkami, opatrzonymi napisem: „Trzeba mnie zbadać metodami medycznymi". Prócz tego, przynajmniej niektórzy z tych ludzi powinni – oczywiście w ramach protestu przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, jakże by inaczej! – zapakować się w kaftan bezpieczeństwa i dobrowolnie zgłosić się na obserwację do Tworek. W końcu – nie ma takiego poświęcenia, jakiego prawdziwy demokrata nie poniósłby w obronie demokracji, prawda?

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka