payssauvage payssauvage
1985
BLOG

Pokolenie Internetu nie chce „uchodźców”, czyli czego nie rozumie opozycja

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 31

Wg opublikowanego dzisiaj sondażu przeprowadzonego na zlecenie Centrum Badania Opinii Społecznej 61 proc. Polaków jest przeciwnych przyjmowaniu przez nasz kraj uchodźców*. Przeciwnego zdania jest 33 proc. respondentów. To wyraźny wzrost niechęci do przyjmowania przez Polskę przybyszów z rejonów ogarniętych konfliktami, bo w analogicznym badaniu zrobionym przez CBOS w styczniu b.r. 53 ankietowanych wprawdzie było przeciwnych przyjmowaniu przez nasz kraj jakichkolwiek uchodźców, ale 41 proc. pytanych dopuszczało udzielanie im tymczasowego schronienia w Polsce**. CBOS podaje, że sprzeciw wobec udzielania przybyszom schronienia w Polsce dominuje we wszystkich grupach wiekowych, jednak osoby młodsze znacznie częściej mają negatywny stosunek do przyjmowania uchodźców. Granica statystyczna między badanymi osobami przebiega w wieku poniżej 45 lat, a starszymi. Sprzeciw jest tym większy, im są one młodsze.

I właśnie nad tą ostatnią informacją proponuję na chwilę się zatrzymać. Nie ma nic dziwnego w tym, że im młodszy respondent, tym bardziej niechętny przyjmowaniu uchodźców. Młodzi ludzie częściej czerpią informacje o świecie z Internetu, przez co są mniej zindoktrynowani, niż ludzie starsi, korzystający raczej z mediów tradycyjnych (prasa, radio, telewizja), w tym w szczególności lewicowo liberalnych, które cały czas dominują na polskim rynku i prezentują stanowisko jawnie proimigranckie. Wynika to zresztą nie tylko z ich profilu ideowego, ale również z tego, że znajdują się one w rękach kapitału zagranicznego, w tym zwłaszcza niemieckiego. To właśnie przede wszystkim Niemcy naciskały – ostatnimi czasy jakby im nieco przeszło – na przyjmowanie uchodźców, a potem na przymusową relokację tych, którzy przyjechali i którzy w przeważającej mierze okazali się nie żadnymi tam „uchodźcami”, ale imigrantami ekonomicznymi i to jeszcze na dodatek natarczywie domagającymi się przywilejów.

Wprawdzie daleki jestem od idealizowania Internetu, bo jakość dostępnych tam informacji nierzadko pozostawia wiele do życzenia, niemniej sieć ma tę przewagę nad tradycyjnymi mediami, że dostępne informacje łatwo zweryfikować – samemu, lub np. dzięki życzliwości innego użytkownika, który podrzuci jakiś ciekawy link – , czego o mediach tradycyjnych oczywiście powiedzieć nie można. Dzięki temu, ludzie korzystający z Internetu łatwiej mogą uzyskać prawdziwy obraz rzeczywistości i wyrobić sobie własne zdanie. Takie osoby nie dadzą sobie wmówić, że z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu przyjeżdżają do Europy matki z dziećmi, od których kultura nam się ubogaci, a jeżeli już trafi się tam jakiś mężczyzna to jest to albo chirurg naczyniowy, albo inżynier materiałowy, dzięki którym wzrośnie nam PKB i poszybuje w górę w wydajność z hektara. Telewizja, czy prasa może ukrywać zdjęcia przedstawiające najazd dobrze odżywionych islamskich byczków, wyrzucających jedzenie ofiarowane im przez Europejczyków, ale w Internecie nic się nie ukryje.

I to jest właśnie coś, czego nie pojmuje (i chyba nigdy nie pojmie) rozumiana szeroko opozycja, a więc nie tylko sami politycy, ale wszyscy beneficjenci poprzedniego systemu. Ci ludzie, których średnią wieku oceniam na mniej więcej 55-60 lat to nieodrodne dzieci gazety, której „nie jest wszystko jedno”, pochodzące z awansu społecznego (jeżeli nie w pierwszym, to w drugim pokoleniu) i cierpiące na inteligencki kompleks, który każe im wierzyć, że obecny spór polityczny wygra ten, po czyjej stronie opowie się większa liczba „autorytetów”, w tym zagranicznych (stąd te różne Komisje Weneckie i Fransy Timermansy). Tak może było 20 lat temu, kiedy gazeta, której „nie jest wszystko jedno”, miała de facto monopol informacyjny i bez trudu mogła najporządniejszego nawet człowieka wdeptać w błoto, a największego łobuza wywindować na piedestał. Wtedy można by było skutecznie wmawiać ludziom, że sędziowie SN to anioły, Komisja Wenecka to tuzy świata prawniczego, a „uchodźcy” chcą tylko uciec przed wojną i prześladowaniami. Dziś wystarczy wejść do Internetu i można posłuchać, jak sędzia NSA mówi do sędziego SN (którego nazywa „druhem”), że z „dziewczynek nie zrezygnował”, dowiedzieć się, że ta cała Komisja to takie leśne dziadki bez jakiegokolwiek znaczenia, a „uchodźcy”, których w swojej naiwności ugościła pewna polska parafia, w środku nocy uciekli do Niemiec, bo tam mają wyższy socjal. I tak oto wystarczy jedno kliknięcie, żeby narracja pracowicie budowana przez tradycyjne media spektakularnie wzięła w łeb. Ta prosta prawda nie dociera chyba do polityków broniących układu pookrągłostołowego i wspierających ich dziennikarzy, którzy wszyscy razem mentalnie nadal tkwią chyba gdzieś w roku 1995. Tymczasem świat poszedł mocno naprzód, i nie ma już powrotu do tego, co było. „Przeżytych kształtów żaden cud nie wróci do istnienia.”

 

-------------------


*) http://wyborcza.pl/1,75398,19996821,cbos-61-proc-polakow-sprzeciwia-sie-przyjmowaniu-uchodzcow.html#ixzz47DrvJHWU

 

**) http://wiadomosci.onet.pl/kraj/cbos-53-proc-polakow-przeciwko-przyjmowaniu-uchodzcow/3ntjnh

 

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka