payssauvage payssauvage
2326
BLOG

Biedronka „promuje homoseksualizm” wśród dzieci? Co na to Ewa Kopacz?

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 173

Pamiętacie Państwo, jak w wywiadzie dla TVP 1 pani Ewa Kopacz zachwalała portugalski dyskont „Biedronka”? Że tanio, że blisko, że „warzywa są super” i w ogóle, więc ona co rano łapie za siaty i wali jak w dym do tego sklepu, podśpiewując sobie zapewne przy tym "codziennieeee niskie ce-ny!" Na pewno pamiętacie. Panu Piotrowi Kraśce, który słuchał tych wynurzeń, z sekundy na sekundę wykwitał na twarzy coraz szerszy banan, dzięki czemu mogliśmy sobie dokładnie obejrzeć czym go tam dobry Pan Bóg oraz najlepsi ortodonci w kraju obdarzyli. Zresztą tak dzieje się zawsze, ilekroć Kraśko przeprowadza wywiad z kimś z PO. Nie mam pojęcia dlaczego. Czy to wydzielany przez dostojników partii niemiłościwie nam panującej zapach władzy tak działa na dziennikarza, że wywołuje u niego mimowolny skurcz mięśni twarzy, skutkujący uśmiechem od ucha do ucha? A może pan Piotr chce w ten sposób zachęcić widzów do terminowego płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego, pokazując, że pieniądze pozyskane w ten sposób, a następnie wydane na jego gażę nie zostały przejedzone, lecz dobrze zainwestowane w środki trwałe, w postaci uzębienia? Jeżeli tak, to następnym razem Kraśko powinien sobie przynieść fotel dentystyczny, wygodnie się położyć i zaprezentować swe uzębienie już w pełnej krasie.

Zresztą, mniejsza z Kraśką i jego zgryzem, bo ważniejsze  jest to, że w ukochanej „Biedronce” pani premier (dyrektor generalny tej sieci miał nawet zostać odznaczony przez szefa MSZ Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej), oprócz tych całych „super warzyw” można spotkać całkiem inne dobra i to takie, których pewnie nikt by się tam nie spodziewał. Oto portal fronda.pl doniósł, że w popularnym dyskoncie można nabyć dla dzieci Mały Słownik Ważnych Pojęć, z którego maluchy mogą dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o świecie. I tak np. na jednej stronie mamy taki oto obrazek – idą sobie dwie sympatyczne panie i trzymają się za ręce, a obok nich wesoło biegnie piesek. Jest to ilustracja pojęcia „homoseksualista”, którego definicja widnieje obok. Za tymi paniami lezie jakiś purpurowy ze złości nienawistnik płci męskiej, który patrzy na wspomniane kobiety tak, jakby chciał im co najmniej wyjechać z liścia, albo i co gorszego. Ten osobnik to ilustracja pojęcia „homofob”. Niestety, zabrakło wzmianki o tym, że straszliwy homofob jest ciemny, mieszka na wsi, chodzi w niedzielę do kościoła, gdzie hołduje „średniowiecznym gusłom”, po nocach słucha „Rozmów niedokończonych”, nasączając się jadem nienawiści, no i – rzecz jasna – głosuje na PiS. A, i jeszcze nóg nie myje. Niby to wszystko wiadomo, ale zawsze lepiej o tym wyraźnie napisać, żeby nie było niedomówień. Mam nadzieję, że w następnym wydaniu te rzeczy zostaną napisane expressis verbis.

Tak bardzo mi się te ilustracje spodobały, że pod ich wpływem ułożyłem krótką czytankę dla dzieci z klas od jeden do trzy. Oto ona.

Drogie dzieci - to Ala, to Ola, a to As. A to – odrażający „homofob” w straszliwej postaci. Ala szczuje homofoba Asem (dwudziestokilowym, przerośniętym  rottweilerem karmionym radzieckimi sterydami), Ola dodaje parę kopniaków od siebie, a następnie radośnie oddają go w ręce niezależnej prokuratury, śmiejąc się przy tym beztrosko. Prokuratura zawlecze  go przed oblicze niezawisłego sądu, który wlepi mu piękny wyrok, a potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Ala wyjdzie za swą koleżankę Olę, As, jako "istota czująca", czyli taki prawie człowiek, zostanie przez nie zaadoptowany, po czym zmieni płeć i dostanie nowe imię –  „Dżesika”, pan prokurator otrzyma awans i zostanie szefem departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości, a pani sędzia dostanie się na okładkę pisma kobiecego. I tylko homofob-paskudnik będzie jęczał i szlochał w jakimś lochu pobrzękując kajdanami. I dobrze mu tak! Koniec.

Fronda.pl oskarżyła „Biedronkę” o to, że sprzedając ten cały "Mały słownik" dyskont „promuje homoseksualizm”. Powiedzmy sobie szczerze, w kontekście opisanego wyżej sposobu przestawienia homoseksualisty i „homofoba”, raczej trudno się dziwić takim oskarżeniom. W konsekwencji portal zaapelował również o bojkot sieci. Wszyscy „mądrzy i przyzwoici” natychmiast zerwali się, jak oparzeni na widok tak straszliwej „nietolerancji”. Pierwszy, czego zresztą można się było spodziewać, zerwał się Robert Biedroń, którego lekkomyślni słupszczanie wybrali sobie na prezydenta miasta. Biedroń w dyrdy poleciał do „Biedronki” i nabył wspomnianą książeczkę. Nawiasem mówiąc, zupełnie nie wiadomo po co. Czyżby nie wiedział kto to jest „homofob” i musiał się tego dowiadywać z czytanek dla dzieci? Na pewno nie musi się tego dowiadywać pani Magdalena Środa, która komentując sprawę dla portalu Lisa „Na temat” rzekła m. in. : „(…) gdy ja sobie wizualizuję homofoba, to mam przed oczami walczącego, nieprzyjemnego, groźnego narodowca. Gdy wizualizuję sobie homoseksualistę to widzę najczęściej niegroźnego, sympatycznego, otwartego, ciepłego mężczyznę. (…) Homoseksualiści są po prostu normalnymi, otwartymi ludźmi. Natomiast homofobia jest związana z przemocą i agresją.”  No, i wszystko jasne. „Normalny” równa się „homoseksualista”, a „homofob” równa się agresywny narodowiec. Świat według Środy – prosty, jak cios cepem między oczy.

W odpowiedzi na apel Frondy „Biedronka” wydała oświadczenie, w którym ustosunkowała się do zarzutów pod swoim adresem. Czytamy w nim m in. : "Podobnie jak w przypadku innych książek, zakładamy, że ostateczny wybór, dokonywany według swoich potrzeb i w zgodzie ze swoimi poglądami, należy do kupującego. Jesteśmy siecią handlową i nie jest naszą rolą propagowanie lub polemika z ideologiami. Stanowczo odrzucamy takie zarzuty". To bardzo interesujące. Czekam w takim razie kiedy Biedronka zacznie sprzedawać w promocji „Mein Kampf” na wagę. W końcu „ostateczny wybór, dokonywany według swoich potrzeb i w zgodzie ze swoimi poglądami, należy do kupującego”, więc chyba nie powinno być z tym problemu, no nie?

Ciekawe, czy pani premier, jak następnym razem pójdzie do dyskontu po „super warzywa”, to zakupi wnukowi „Mały Słownik Ważnych Pojęć”. Moim zdaniem – powinna. Dodatkowo powinna nabyć gustowną, różową sukieneczkę, rajstopki, szpilki i jakieś kosmetyki. Już widzę ile radości miałaby babcia Ewa przebierając swego wnuczka w sukienkę i robiąc mu pierwszy w życiu makijaż! Może pani Środa by się dołączyła. I pan Biedroń, któremu pani premier hojną ręką dosypała do kasy miasta 24 miniony złotych  z naszych podatków. Zresztą to nie o samą radość chodzi, ale tez o nieubłagany postęp, w który ewidentnie godzi zamykanie wnuka pani premier w opresyjnych, „heteronormatywnych wzorcach zachowań społecznych”, oraz używanie tak przestarzałych pojęć, jak "płeć".

Pani Ewo, do dzieła! Jak postęp, to postęp!

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka